Bernardo Provenzano - Krwawy Benek

            Za młodu był nazywany Krwawym Benkiem. Traktorem koszącym, miażdżącym i mordującym, wszystko na co najechał. Potem Bernard Provenzano dorobił się dodatkowego przezwiska, Księgowy, bo oprócz umiejętności nadzwyczaj celnego strzelania, jego specjalnością stało się nadzorowanie interesów mafijnych.
            Za młodu, razem z Totó Riina kradł bydła, a potem wspólnie z Lucianem Leggio wyruszyli po władzę. Był bardzo sprytny, nie dał się schwytać policji, jak to było w przypadku Riiny i Leggia, choć uczestniczył w zabójstwach i poleceniach odgórnych Cosa Nostry.
Pod koniec lat 60-tych zamieszkał na dłużej w Cinisi u mafijnego bossa Gaetana Badalamentiego. Tam uwiódł Severię Palazzolo, piękną dziewczynę z porządnej rodziny, która świetnie odnalazła się w interesach swojego wybranka. Ślub odbył się w obecności nieznanego księdza, który celebrował mszę świętą . Severia była już w zaawansowanej ciąży. Nigdy tego ślubu nie odnotowano w żadnych dokumentach miasta i tak Bernardo Provenzano do końca swoich dni pozostał kawalerem.
Po ślubie majątek Severii błyskawicznie zaczął rosnąć w  budynki, ziemię, udziały w firmach, choć teoretycznie pozostawała ona samotną matką , najpierw z jednym, a potem z dwoma synami.
Główną bazą rodziny stała się Bagheria pod Palermo. W pobliskich magazynach Provenzano już jako Księgowy koordynował interesy klanu z Corleone. Rachował pieniądze, dzielił zarobki, rozliczał mafiosów i urzędników ze zleceń za budowę szkół, szpitali, dróg, a nawet lotnisk. 
Willa w Bagherii była też jednym z ogniw włosko-amerykańskiej siatki "Pizza Connection", która sprowadzała surowiec narkotykowy m.in. z Turcji i przerabiała go w rafineriach heroinowych na Sycylii, a potem prochy wysyłała do stanów Zjednoczonych, gdzie rozprowadzano je przez sieć pizzerii. Członkowie tej siatki pomagali potem w praniu pieniędzy przesyłanych z Ameryki do Italii. Magazyny nazywane były "obozem zagłady Bagheria", gdyż niektórzy ludzie wezwani przez Bernarda , nigdy już nie wracali do domu, a smród kwasu, w którym kaci rozpuszczali ciała zabitych,  dochodził do biura Provenzana.
W czasie ekspansji  "wieśniaków" z Corleone w Palermo, Provenzano nigdy nie konkurował z Salvatorem Riiną, przeciwnie, wspierał go.
Provenzano był błyskotliwy , miał sporą wiedzę i uważnie śledził wydarzenia polityczne. Riina nie odstąpił mu miejsca w mafijnej Cupoli, i chociaż pozostawali w bardzo silnych więzach Cosa Nostry, coraz mniej ze sobą rozmawiali i nie dzielili się wiedzą o swoich kontaktach z politykami i biznesmenami. Ze względów bezpieczeństwa Provenzano i Riina nie stawiali się wspólnie na naradach mafii.
Taktyka Riiny była niezgodna z tą, którą  preferował Provenzano, w związku z tym w obawie przed śmiercią, Bernardo zaszył się gdzieś na Sycylii aż do momentu aresztowania Riiny. Dopiero, gdy ten przebywał w więzieniu został ogłoszony przez "ludzi honoru", capo di tutti capi (szef wszystkich szefów) i natychmiast zdecydował się położyć kres brutalnej przemocy, trwającej od czasów Riiny.
Provenzano przy każdym wyroku śmierci zaczął kalkulować, czy korzystniejsze dla mafii jest zabójstwo, czy jednak "przymknięcie oka" na dalsze życie "szkodnika". Tłumaczył bossom: "Musimy się stać niewidzialni, na pięć, siedem lat. Sprawy się uspokoją i potem znowu zaczniemy robić poważne pieniądze".
Provenzano w kwestiach biznesowych chętnie  korzystał z porad pozostających poza strukturami Cosa Nostry prawników, ludzi interesu, czy lekarzy. 
Provenzano nie ufał telefonom, zwłaszcza komórkowym. Tylko garstka mafiosów wiedziała, gdzie w danym momencie mieszka, a z resztą komunikował się przez swoją mafijną pocztę , czyli poprzez liściki nazywane pizzini.
Księgowy uwielbiał szyfrować nazwiska mafiosów pod numerami liczb, podobnie jak robił to Juliusz Cezar . W swoich liścikach często pisał przesłania w postaci religijnych zwrotów, manifestował w ten sposób swoje oddanie religijne. Na jedną  z narad Cosa Nostry przyjechał limuzyną , przebrany w strój biskupi. Provenzano, gdy już ugruntował swoją władzę nad mafią, to w ramach strategii "wtapiania się" w społeczeństwo postawił również na przywrócenie " ludziom honoru" ich honoru w rozumieniu religijnym. Chciał, żeby rodzice dziewczyn na Sycylii znów zaczęli uważać, że narzeczony z Cosa Nostry nie jest żadną tragedią. Chciał w ten sposób odbudować reputację z rodziną i kościołem.
W kryjówce Bernarda Provenzano odnaleziono Biblię, w której pozaznaczane były ważne cytaty. Z Biblii czerpał też sformułowania, którymi posługiwał się w listach do podwładnych. Tymi gestami zyskał wielki szacunek wśród sycylijskich wieśniaków, którzy chętnie korespondowali z Bernardem poprzez karteczki - pizzini, przekazując różne informacje. Stał się dobrym Wujkiem Binnu, który chętnie spełniał prośby swych podwładnych. Za pomocą pizzini, Księgowy porozumiewał się również ze swoją najbliższą rodziną. Praktycznie kryjówka Bernarda znajdowała się 2 km od centrum Corleone, na Końskiej Górze. Wiele osób o niej wiedziało, lecz nikt nie chciał zdradzić policji. Założono więc kamery w całym miasteczku, podsłuchy  w domu jego żony i braci. Po jakimś czasie dopiero, policja wpadła na ślad Księgowego. Zdradziły go reklamówki z supermarketu, w których Severia - żona , przez łańcuszek pośredników przekazywała mu wyprane ubrania i jedzenie.
Bernardo Provenzano został aresztowany 11 kwietnia 2006 roku. Zastano go w kryjówce z trzema różańcami zawieszonymi na szyi. Pięć egzemplarzy Biblii i 80 świętych obrazków, które chętnie przekazywał mafiosom ze swego najbliższego kręgu.
Słowa, które wypowiedział Capo dei Capi w momencie aresztowania brzmiały: "Niech się dzieje  wola Boga. Boże dopomóż!" 
Po 10 latach odsiadki Ojciec Chrzestny z Corleone zmarł w więziennym szpitalu w Mediolanie na raka pęcherza moczowego. Jego ciało zostało spalone na prośbę rodziny, a urnę złożono do grobu rodzinnego na cmentarzu w Corleone, przy cichych modlitwach odprawionych przez tutejszego franciszkanina. Pochówek odbył się bez przedstawicieli mafii.
Provenzano nie wyznaczył na swoje miejsce żadnego następcy. Dotychczas żaden z "ludzi honoru" nie przejął miana "capo di tutti capi" (szef wszystkich szefów) na Sycylii, bo Cosa Nostra znowu - po przerwie na rządy Riiny i Provenzana - stała się federacją mafijną i nie ma jednego zwierzchnika.
Przynależność do rodziny Cosa Nostra była pieczętowana krwią, i spaleniem świętego obrazka na dłoni.

Domek na Końskiej Górze w Corleone, w którym przez kilka lat  ukrywał się Bernardo Provenzano






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Amaro , eliksir z Corleone

Corleone, magiczne miasto na Sycylii

Totò Riina - Ojciec Chrzestny z Corleone